Partner główny

 

Partnerzy

  
 

Ludzie Cresovii

Reklama

     Podczas meczu z Wissą Szczuczyn w Siemiatyczach w drugiej połowie kontuzji doznał nasz kapitan Wojciech Moczulski. Niestety uraz okazał się na tyle dotkliwy, że nie zagrał w Sokółce, trudno też powiedzieć, czy zagra w najbliższym spotkaniu w Siemiatyczach, z Promieniem Mońki, będącym ostatnim w tym sezonie. Jak przyjął absencję w momencie, kiedy ważą się losy piątego miejsca w tabeli na koniec sezonu?


     - Szczerze mówiąc, to nie przypominam sobie, kiedy ostanio opuściłem mecz z powodu urazu, zawsze zęby się zaciskało, jak coś było nie tak i grało się do końca. Ale w tym przypadku musiałem odpuścić. Naciągnąłem mięsień i przerwa w ostatnich dwóch meczach jest konieczna. No chyba, że ostatnie dni przed meczem z Promieniem Mońki pozwolą się wykurować i kwadransik na szpicy w tym meczu zaliczę, by godnie zakończyć udany sezon. Ale tak naprawdę to ostatnie zdanie należy traktować z przymrużeniem oka. Nie ma co szarżować - mówi Wojciech Moczulski.

     - W sokółce na stoperze zagrał Hubert Piotrowski. Nie bałeś się o jego dyspozycję?
     - Jak najbardziej nie. Ograny jest, wiedziałem że sobie poradzi. Grał na tej pozycji wiele razy. Jest typem zawodnika, który zagra z tyłu i w ataku.

     - Czy do treningów wrócisz wraz z początkiem przygotowań do nowego sezonu?
     - Raczej tak. Podjęliśmy z trenerem Stypułkowskim decyzję, że nie ma sensu się napinać i ryzykować, tym bardziej, że są chłopcy którzy śmiało mogą wskoczyć do składu i zagrać nie gorzej ode mnie.

     - Ostatnie dwa wygrane mecze, to również niezła postawa zespołu. Tak podziałała na zespół porażka w Michałowie?
     - Przez całą rundę graliśmy dobrze, a w niektórych meczach bardzo dobrze. W Michałowie trafił nam się słabszy mecz, a rywale to wykorzystali bezwzględnie. Spotkanie w Michałowie trzeba chyba traktować, jak wypadek przy pracy. Może inaczej – jak duży wypadek przy pracy, bo drobnymi potknięciami nazwałbym kilka bezbramkowych remisów w meczach, które powinniśmy wygrać.

     - Czy wygrany mecz z Wissą Szczuczyn był najlepszy w wykonaniu Cresovi wiosną?
     - Patrząc na tego rywala jego wyniki przed spotkaniem z nami, to owszem, można tak powiedzieć. Na pewno był to jeden z naszych lepszych meczów. Doszły do mnie właśnie słuchy od osób z trybun, że dobrze się to oglądało.

     - Obecna piąta lokata w tabeli powinna pozostać dla Cresovi. Przy korzystnych rezultatach niektórych spotkań może to być nawet miejsce czwarte, przy porażce z Promieniem – piąte. Które jest adekwatne?
     - Pierwsze dwie lokaty zajęły drużyny, które na to zasłużyły zarówno pod względem organizacji i gry. O najniższy stopień na podium biliśmy się z Ruchem, Turem i Wigrami. Strata punktowa nie jest duża do trzeciego miejsca. Dla nas ważna jest postawa drużyny w każdym meczu, która zasługuje na podium. Podsumowując ten wątek – czwarte, czy piąte miejsce, to czołówka ligi. Gdybyśmy grali dłużej, jeszcze przez kilka kolejek, wywalczylibyśmy czwarte albo trzecie miejsce.

     - Ostatnia sprawa – młodzież. Olszewski, Olendzki, Ostapiuk, to niedawno jeszcze juniorzy. Zaaklimatyzowali się w zespole?
     - Fajni i ambitni chłopcy, w zespół weszli bardzo dobrze, sporo jeszcze pracy przed nimi, ale pierwsze szlify już przeszli, debiuty i gole mają za sobą. Pozostało jeszcze ''wpisowe'' na zakończenie sezonu i mogą czuć się seniorami :).

 

 

 

Partner główny

wspiera a1

Ogłoszenie

Redakcja serwisu szuka chętnych do redagowania relacji z meczów. 

Kontakt - cresovia.redakcja@wp.pl