Partner główny

 

Partnerzy

  
 

Ludzie Cresovii

Reklama

    Kolejna porażka naszej drużyny, tym razem na własnym boisku z bielskim Turem. To druga przegrana przed własną publicznością tej wiosny.

    Do przerwy był wynik bezbramkowy. W zasadzie nic nie zapowiadało wysokiej wygranej gości. Tur nie stworzył sobie ani jednej stuprocentowej sytuacji bramkowej. Owszem, goście posiadali inicjatywę i lekką przewagę, jednak albo Karolczuk, albo nasi obrońcy ze stoperami A. Barwiejukiem i W. Moczulskim na czele radzili sobie z zawodnikami gości. Z konieczności z prawej strony obrony zagrał Marcin Malewski i też trzeba przyznać, że na tej pozycji do przerwy radził sobie bardzo dobrze. Na lewej obronie z konieczności zagrał też Michał Nowicki, który w ogóle nie powinien grać ze względu na kłopoty zdrowotne. Mimo tych przeciwności ze sporą doza optymizmu można było spoglądać na drugą połowę.
Jednak na drugą połówkę goście wyszli bardziej zdeterminowani, bo wywiezienie tylko jednego punktu z Siemiatycz wyraźnie ich nie zadowalało. Obraz gry zmienił się. Tura narzucił swój styl gry, czyli ciągły atak, środkiem pola i skrzydłami. Efekt takiej gry, to 55 min., kiedy to po kolejnej akcji zawodnik gości zdecydował się na uderzenie z ok. 17 metrów. Karolczuk nie sięgnął piłki i goście wyszli na prowadzenie. Przełomowa w meczu okazała się 62 minuta, kiedy to w wyniku kolejnej akcji gości, tym razem prawym skrzydłem, zdobyli drugą bramkę, z czym nie mogli zgodzić się nasi zawodnicy i sztab szkoleniowy, domagając się zmiany decyzji, bo ich zdaniem gol padł z wyraźnej pozycji spalonej. Na boisko wdarło się trochę nerwowości, krzyków, gestykulacji. Decyzją arbitra, ze względu na zachowanie, z boiska usunięty został nasz kapitan W. Moczulski. Naszej drużynie przyszło grać w dziesięciu, zaś od tej pory ataki Tura stały się jeszcze bardziej niebezpieczne. Goście strzelili jeszcze dwa gole, ostatniego z karnego, po faulu Malewskiego na ich zawodniku. Ozdobą meczu była bramka Sebastiana Nogiecia, dla Cresovii, taka na otarcie łez. Nasz pomocnik, który chwilę wcześniej zastąpił na boisku Jurczuka, zdecydował się na strzał z ok. 30 metrów. Bramkarz Tura, stojąc daleko od swojej bramki, został przelobowany. Nasi wprawdzie wcześniej zdobyli bramkę, konkretnie Dawid Rytel, lecz sędzia nie uznał jej, dopatrując się faulu naszego zawodnika na bramkarzu drużyny przyjezdnej.

    Cresovia: Karolczuk – Malewski, A. Barwiejuk, W. Moczulski, Nowicki (80, Walendziuk) – Rytel, Jurczuk (85, Nogieć), Olendzki, Śledziewski – D. Barwiejuk (71, Badowiec), Gołubkiewicz (85, Kryński).

 

 

Partner główny

wspiera a1

Ogłoszenie

Redakcja serwisu szuka chętnych do redagowania relacji z meczów. 

Kontakt - cresovia.redakcja@wp.pl